Hmmm… zapewniam Was, że wiele.
Na szczęście nie opierałam się
długo: bardzo lubię się uczyć i mierzyć z nowymi wyzwaniami.
A jak nasze spotkanie wyglądało?
Najpierw dobierałyśmy 'własną
paletę kolorów'.
Świetna zabawa: w białym
fartuchu i białym czepku, ze zmytym makijażem, 'przymierzałam' różne kolory i
oceniałam, w czym wyglądam dobrze, a w czym nie.
Zawsze myślałam, że jestem
WIOSNĄ, a tu moje pierwsze zdziwienie, bo okazało się, że jestem ZIMĄ. Co
prawda trochę nietypową, ale jednak. Z tą WIOSNĄ zawsze mi się coś nie
zgadzało, bo dobrze mi jest w mocnych kolorach (czerwień, turkus, róż), ale ze
względu na moje piwne oczy i brązowe włosy jakoś o ZIMIE nigdy nie pomyślałam.
Na koniec takiego doboru kolorów pani Basia, moja stylistka (ależ to brzmi)
przygotowała karnecik z moimi kolorami-pewniakami, tzn. takimi w których
wyglądam zawsze DOBRZE. Oczywiście już wcześniej wiedziałam, w czym mi jest
dobrze, a w czym nie, ale można powiedzieć, że 'mniej-więcej'. A dzięki takiemu
karnecikowi ta wiedza jest nazwana i zawsze pod ręką. I teraz jak wchodzę do
sklepu to od razu wiem, które wieszaki mam omijać szerokim łukiem. Dzięki temu
mój portfel nie chudnie w takim tempie jak to drzewiej bywało, a w szafie wiszą
rzeczy, które faktycznie noszę a nie takie co tylko zbierają kurz.
Następnie przymierzałam swoje
ubrania i stylistka doradzała, w jakich połączeniach mogę je nosić. Takie
spojrzenie 'zupełnie z zewnątrz' jest bardzo przydatne. I znów dowiedziałam się
wielu ciekawych informacji:
- jakie moja sylwetka ma atuty i
jakie wady, co powinnam ukrywać, a czym się chwalić J
- jakich fasonów, długości,
kształtu dekoltów i innych detali krawieckich mam unikać, a jakie pomogą mi
eksponować moje zalety.
Niby to wszystko wcześniej
wiedziałam, można powiedzieć 'wyczuwałam', ale takie nazwanie,
usystematyzowanie całej wiedzy bardzo pomaga.
Efekt tego był taki, że kilka
ubrań całkiem wyrzuciłam, kilka spódnic, spodni i sukienek zmieniło długość. W
wielu ubraniach zmieniłam również kształt dekoltów. Niesamowite, jak takie
drobne poprawki zmieniły moją szafę i mnie J.
Na koniec wizażystka przez ponad
dwie godziny uczyła mnie jak wykonać na sobie profesjonalny makijaż.
Uczyła, bo nie umalowała, tylko
dała pędzle w dłoń i kazała sobie samodzielnie zrobić pełny makijaż. To był
naprawdę bardzo udany dzień.
Nauczyłam się kilku makijażowych
trików. Niesamowite, że człowiek maluje się ponad 20 lat a i tak, można
powiedzieć, że jest laikiem w tej dziedzinie.
I najważniejsze – ODKRYŁAM
APASZKI I SZALICZKI.
Nigdy za bardzo za nimi nie
przepadałam, ale pani Basia pokazała mi jak można w bardzo ciekawy sposób
zmienić charakter całego stroju bawiąc się tylko apaszkami i wiążąc je w
różnych miejscach, w różny sposób.


Wystarczy biały t-shirt i ciemna
spódniczka (albo dżinsy), które uzupełnione o kolorowe jedwabne szaliczki
nabierają zupełnie innego charakteru. I w takim zestawie wygląda się zawsze elegancko
J.


Poddała też mi pomysł, że
zamiast kupować w sklepach jedwabne apaszki za bajońskie ceny, wystarczy w
sklepie z materiałami kupić pół metra jedwabiu i ładnie go obszyć. I już...
Moja szafa zyskuje w ten sposób nowy element eleganckiego stroju. Na tej fali powstała cała seria szaliczków – szerszych i węższych, jasnych i ciemnych, mniej lub bardziej kolorowych.
Moja szafa zyskuje w ten sposób nowy element eleganckiego stroju. Na tej fali powstała cała seria szaliczków – szerszych i węższych, jasnych i ciemnych, mniej lub bardziej kolorowych.

Większość jedwabi, które mi się
spodobały były jednostronne, więc wymyśliłam, że uszyję z nich dwustronne
szaliczki. Do nich jeszcze dorobiłam takie 'coś' do wiązania.



A że apetyt rośnie w miarę
jedzenia, to pomyślałam sobie:
a czemu by nie wyhaftować na
nich mojego monogramu?...


albo znaku zodiaku…


albo po prostu kwiatuszka…


Dzięki temu moje apaszki są
'naprawdę moje' i kocham je nosić.
A jak Wam się podobają?

Abyście nie zzieleniały z
zazdrości, dodam że taki jeden szaliczek z osobistym haftem jest do wygrania w
moim 'jesiennym candy'. Co Wy na to?
Pozdrawiam
JoC
Sssuper! Apaszki to jest to co lubię najbardziej. Nadal jestem egoistką i trzymam kciuki tylko i wyłącznie za siebie;))) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszelki szale, apaszki, szaliczki a mieć taką spersonalizowaną to jest super pomysł.
OdpowiedzUsuńJa jestem miłośniczka szali i chust, apaszki tez się u mnie znajda ;) ale bardzo tez lubię krawaty :D a Twoje apaszki plus "cosik" wygladaja prawie jak krawaciki i od razu mi sie ten pomysł spodobał :D
OdpowiedzUsuńOd zawsze lubię apaszki, chusty i wiecznie coś kupuję!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) i nie trzeba fortuny wydawać:)
OdpowiedzUsuńAleż ta apaszka potrafi cuda zdziałać:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na zmianę w codziennym stroju.
OdpowiedzUsuń23 year-old Analyst Programmer Deeanne Ashburne, hailing from Longueuil enjoys watching movies like "Swarm, The" and Lapidary. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a Oldsmobile Limited Five-Passenger Touring. dlaczego nie sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuń