wtorek, 12 stycznia 2016

Uratowana

Dzisiaj wzięło mnie na wspominki i chcę Wam pokazać jedną z pierwszych rzeczy jakie ozdobiłam haftem maszynowym.

Kilka lat temu w kawiarni popiół z papierosa spadł mi na plecy i wypalił kilka maleńkich dziurek na bluzce. To była moja ulubiona bluzka. Byłam pewna, że więcej jej nie ubiorę - delikatna bawełna, na której każde cerowanie byłoby bardzo widoczne.
Mijał czas, a ja jakoś nie mogłam tak po prostu wyrzucić tej bluzki...

Aż pojawiła się w moim życiu Benia (czyli moja maszyna do szycia). Wymyśliłam sobie oto takie hafty na bluzce. Nie są idealne, ale to jedne z pierwszych.
Najważniejsze, że odzyskałam ukochaną bluzkę...
 
 
Ot i cała historia.
pozdrawiam
JoC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz