Kilka lat temu w kawiarni popiół z papierosa spadł mi na plecy i wypalił kilka maleńkich dziurek na bluzce. To była moja ulubiona bluzka. Byłam pewna, że więcej jej nie ubiorę - delikatna bawełna, na której każde cerowanie byłoby bardzo widoczne.
Mijał czas, a ja jakoś nie mogłam tak po prostu wyrzucić tej bluzki...
Aż pojawiła się w moim życiu Benia (czyli moja maszyna do szycia). Wymyśliłam sobie oto takie hafty na bluzce. Nie są idealne, ale to jedne z pierwszych.
Najważniejsze, że odzyskałam ukochaną bluzkę...
pozdrawiam
JoC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz